W Polsce rozwija się działalność przeciwko firmom transportowym z kapitałem rosyjskim i białoruskim

Ponad 200 ciężarówek wyjechało na obwodnicę pod Warszawą, komplikując ruch, by sprzeciwić się pracy firm transportowych w Polsce i domagać się zakazu wjazdu do kraju przyczep i naczep z rosyjskimi i białoruskimi tablicami rejestracyjnymi, oraz przywrócenia zezwoleń dla ukraińskich przewoźników - podało w środę 22 marca radio RMF.

Polscy kierowcy wyrazili niezadowolenie z faktu, że rosyjskie i białoruskie firmy rzekomo wypierają ich z rynku. Jak powiedział jeden z organizatorów akcji, białoruskie i rosyjskie firmy, które mają oddziały w Polsce, nie mają teraz w zasadzie żadnej konkurencji, bo nie muszą przeładowywać towarów na granicy.

W odniesieniu do ukraińskich przewoźników polscy kierowcy domagają się przywrócenia procedury wydawania zezwoleń i powiązania jej z odpowiednią normą emisji spalin.

Protestujący zamierzali przekazać swoje postulaty rządowi i dać mu 14 dni na odpowiedź. Jeśli odpowiedzi nie będzie, strajki będą kontynuowane, z zapowiedzią przeniesienia się już do centrum Warszawy.

Dla przypomnienia, wcześniej polskie władze zapowiedziały rozpoczęcie kontroli firm transportowych z kapitałem rosyjskim, lub białoruskim. Na pierwszej liście znalazło się 60 firm z kilku miast.